I tak oto stało się, jestem tu. Jakby mi ktoś 2 lata temu powiedział, ze założę bloga, co lepsze założę go sam z własnej nieprzymuszonej woli. Kazałbym temu pacjentowi popukać się palcem w czoło i powiedział, ze prędzej skocze ze spadochronem. Mijają te 2 lata, a ja nagle w pracy myśle sobie, kurka wodna tyle zmienia się w moim życiu, tyle już się wydarzyło i o tym tez będę pisał i może czasem wspominał , a ja oprócz swojego kajecika, skórzanego,którego dostałem pare lat temu od swojej ukochanej na wyjazdy w góry i wcale nie jest cały zapisany nie mam nic na kartce. Mam tylko miliony myśli, musze chyba to gdzieś upłynnić. Nie no w sumie trochę tam pisałem w tym kajecie, opisywałem nasze ostatnie wakacje pod namiotami na Kaszubach – petardaaa. Jest jeszcze jedna sprawa, która mnie boli. Postęp tego technologicznego gówna. Sam po sobie widzę, ze nie umiem pisać i coraz częściej łapie się na tym, ze myśle jak coś napisać. Mega słabo to wyglada na początku podjąłem myśl, ze będę czytał sobie godzinę, pół dziennie. No i pisze bloga 😂😂😂😂- chyba z racji tego, ze moja ukochana N. czyta 29 razy więcej książek na Q niż statystyczny Polak przez 3 lata ja od nich uciekam jak przed ogniem – „co nie znaczy ze nie umiem czytać, nie Krzysiu” – mam nadzieje ze kumacie skąd ten tekst 😂😂