Łoł. Tak zleciał ten czas, że już dziś wtorek. Weekend pełen wrażeń. Pojechaliśmy w piątek w rodzinne strony. Odwiozłem N. do domu i zawijka do siebie. W momencie pojawienia się na starych śmieciach, telefony nie gasną, zapowiedziałem się u ziomków ze starych lat, z którymi nadal utrzymuje mega dobry kontakt. Tak naprawdę tam mam ich 2 i zawsze staram się ich odwiedzać. Jeden z nich to w sumie mój przyjaciel od wielu wielu lat. Z tego co kojarzę znamy się ponad 20 lat. Wszędzie piszą, że znajomość, która przetrwała 7 lat, zostanie już na zawsze. Nie wiem, ale wiem jedno. Zawsze się widzimy, zawsze i nigdy jeszcze nie brakło tematów do rozmów. Zawsze jest o czym pogadać i przede wszystkim nie tracimy fali na której nadajemy. Nieraz jest tak, że nie gadamy miesiąc, dwa i pierwsze co robię jak wrócę do rodziców i chwile pogadamy, jadę do mojej psiapsi 🙂 jest też drugi koleżka, którego poznałem przez tego pierwszego, było nas kiedyś więcej. Większość rodzina, dom, cześć leci w tango od lat i zamiast się rozwijać to się zawija, takie oto nadeszły czasy. Oczywiście to nie jest wyznacznik zrywania więzi, no ale jakoś tak się drogi rozeszły z niektórymi. Zostaliśmy we 3 – muszkieterowie. Ten drugi – rodzina dom, a nadal widujemy się za każdym razem jak wracam, na chwilkę, ale się widzimy. No mniejsza o to. Zjechałem się z K. – jedziemy morsować. No i tak pojechaliśmy morsować, że i jedno i drugie jezioro zamarznięte, a my nic ze sobą, żeby zrobić przerębel. No trudno, może jutro. Taki byłem zmęczony tą podróżą do domu, że tak naprawdę odstawiłem K. i prosto do domku. Gaducha z rodzicami i spać o 22.30, bo sobota ciężka. I tak oto nadchodzi sobota, dzień w którym każdy normalny człowiek, który w tygodniu pracuje i nie ma dzieci – chce sobie pospać. Tylko ja, z zegarmistrzem w głowie, kładąc się o 22.30, wstaje o 6.30. Nie wiem czy to dobrze czy nie, ale śpię 8 h z zegarkiem w ręku. Jak już się obudzę to wiem, że choćbym chciał to nie zasnę. Chociaż jest jedna metoda, którą stosuje aby lepiej spać – niestety nie mogę jej opublikować😂😂. No nic – wstaje idę pod prysznic i zaczynam dzień. Pojechałem sobie na cmentarz, gdzie leży osoba, która w moje wychowanie oprócz serca, włożyła wiele wiele czasu, wychowywała mnie i brata. Na samą myśl chce mi się płakać.. Niedawno był jej dzień i musiałem jechać zapalić lampkę. To babcia ukształtowała mój charakter i to ona pokazywała mi świat jak byłem mały, kiedy rodzice pracowali. Nie ważne bo ryczeć mi się chce. Pojechałem, zapaliłem, powrót. Mamunia i tatko już czekajo na synka z kawka 👌😁. Dobra szybka ogarka, bo zaraz przyjeżdża braciak z synem, będziemy się bawić 😍, a później musimy ogarnąć stemple na ogrodzenie działki, bo w Pzn, ceny jak na batorym. Pobawilismy się, oczywiście za krótko 😔, ale obowiązki wzywają. Umówiłem się z chrześniakiem na następny dzień 😉 wsiadamy w furę i jedziemy szukać stempli. Długo nie trzeba było szukać, na wiosce obok koluniu miał na handel. 4 ziko za sztukę. W Poznaniu tez znajdziesz za 6/7 zł za sztukę, ale na czym polega różnica opisze to na stronce poświęconej chałupie. Tutaj dalem 4 ziko ale stempelki 👌👌👌. Ogarniałem na szybko sąsiada z busem, przewieźliśmy do brachola na podwórko, niech czeka. I co tak ładnie zleciała sobota, że nawet się nie obejrzałem. Niedziela wiadomix, już po woli szykujemy się na wyjazd. Jakaś wałówa od rodziców. Z reguły robię tak, że ogarniam się i po obiedzie jadę do N. siedzimy u niej i lecimy. Tym razem pojechaliśmy do babci N. Wyszła niedawno ze szpitala, na szczęście wszystko ok. Dziadek szczęśliwy, wszyscy szczęśliwi 🙂 mowio, że babcie ma się tylko jedną, NIEPRAWDA. I tak oto minęła niedziela i tak jak pisałem wcześniej, nie zdążyłem się obrócić i po weekendzie. Już dzisiaj wtorunio 🙈 idę na rabotu. 🖐