Ciężko jest utrzymać poziom w pisaniu na bieżąco. Na razie jeszcze idę po omacku i tak naprawdę piszę jak mam wolną chwilę. Ostatnio tych chwil coraz mniej, ale muszę nadgonić trochę wpis do domu marzeń. Kilka spraw ruszyło i trzeba szczegółowo to opisać. Dzisiaj już wtorek, a ja chciałem wspomnieć o weekendzie, bo to była lekka przeginka z jedzonkiem, czy niezdrowym? Może trochę 😁. W piątek byliśmy na uro u znajomych, których nie widzieliśmy któryś rok, ale bardzo fajnie jest odświeżać takie kontakty, mimo że nie widzieliśmy się dość długo to od momentu wejścia do momentu wyjścia gadka się tak kleiła jak za starych dobrych szkolnych czasów :). Postanowienie na najbliższy czas? Odświeżyć kontakty, zacząć częściej spotykać się z ludźmi. Mam wrażenie, że ogólnie ludzie zaczynają bardzo mocno przyzwyczajać się do obecnej sytuacji, że im nic nie wolno i najzwyczajniej w świecie zaczynają to akceptować. Ja kompletnie tego nie łykam. Biorąc pod uwagę podatność ludzi na chłonięcie informacji, która płynie z tv, boję się pomyśleć co będzie za jakiś rok czy dwa. Czy nadal ten sam kotlet będzie podgrzewany tylko w innym sosie.. na początku mówili ile ludzi choruje. Później ilu choruje i ilu wyzdrowiało. Jeszcze później ile łóżek jest zajętych.. teraz ile ludzi zaszczepili.. ile szczepionek dojechało.. ile nie dojechało.. ile ludzi ma powikłania. Ja to pieprze ja to pier*ole. Nie mieliśmy w domu telewizji prawie 5 lat. Mamy telewizor, mamy konsole. Jak zaczęła się ta pandemia, stwierdziliśmy, że wykupimy przez neta jakieś kanały tv, żeby wiedzieć co się dzieje, bo w zasadzie odcięci od powiedzmy bieżących informacji, chociażby takich jak to, że godzina seniora, że maseczki, że hotele i fitnes zamknięte etc. I wiecie co? To była fatalna decyzja. Na początku mówię łoł, ale gnój, co to się dzieje. Nie powiem, bo przez pierwszy moment byłem delikatnie spanikowany i musiało upłynąć troszkę czasu zanim doszedłem do subiektywnego wniosku, że tak miało być i ktoś to sobie ładnie zaplanował. Depopulacja najwyższego sortu połączona z pomnażaniem majątków najbogatszych i dymanie tych najbiedniejszych. No cóż. Mija zaraz rok od momentu jak nas zamknęli i nawet nie chce mi się podsumować tych wszystkich absurdów i wałków, które wyszły w tym czasie i które ja, laik widzę gołym okiem, że wszyscy chcą nas na tej pandemii wydymać. Jeśli chodzi o tego wirusa, ok nie mówię, że go nie ma, ale pojawił się COVID i nagle nikt na nic innego nie choruje tylko na to, a ludzie to łykają jak pelikany wszystko. Temat rzeka. Aktualnie jest tak, że jak coś nie wypali to można śmiało zrzucić to na COVID i gra muzyka. Wszystko teraz załatwia się COVIDem. Co za bzdura. Można by tutaj pisać i pisać na ten temat, ale nie o tym miało być. Wróćmy do weekendu, piątek minął raz dwa. Zawinęliśmy mimo wszystko w miarę wcześnie do domu, żeby przygotować się na sobotę i niedzielę. Przygotować.. hehe.. znaczy się posprzątać chatę i zrobić zakupy, bo po kilku latach udało się dograć tak weekend, żeby nasze friendsy z rodzinnych stron przyjechali do nas na noc 😁. 9 lat w Pzn, a wydaję mi się, że palce u jednej ręki wystarczyłyby, żeby zliczyć ilość ich odwiedzin u nas 😁. Nie liczę odwrotnej sytuacji, bo co jesteśmy w rodzinnych stronach zawsze się widzimy.😊 Tak więc sobota, ja standardowo 5.50 pobudka, spać nie mogłem. N. wstała o 7. w sobotę, haha, to nie w jej stylu, no ale sytuacja wyjątkowa więc na luzie. Ogarnęliśmy się ładnie na czas. Wszystko przebiegło idealnie jak zaplanowaliśmy 😁, ale tak jak wspomniałem na samym początku, przegięliśmy z jedzeniem. W sobotę postanowiłem, że na obiad przygotuje wypasione burgery. Wyszły bardzo dobre. Zapodam zdjęcie.



Aż ślinka mi cieknie 😁.
Wszystko byłoby git, ale następnego dnia oni musieli jechać w miarę wcześnie. Ok, rozumiem tym bardziej, że sytuacja była wyjątkowa. Cieszymy się, że mimo wszystko wpadli na noc :). Oczywiście oglądaliśmy UFC i Janka jak pocisnął Adesanye. Legendary Polish Power górą 👌👌👌. Dobra, oni zawinęli na chatę, a nam zostało 60 % produktów, które miały posłużyć na drugą porcje na kolacje w sobotę, ale tak się najedliśmy, że wszystko zostało. No to co, przyszła niedziela i na obiad burgerki 😁😁. To i tak nic, zostało jeszcze tyle, że ostatecznie na kolacje też jedliśmy burgerki. 🙈🙈
Zapodaje z czym jedliśmy : 200 g mięsa z cheddarem w środku, duuużo rukoli, sos sriracha i mayo na dół, boczek, ogórek kiszony, podsmażona czerwona cebula w krążkach, trochę posiekanych papryczek jalaleno, na to wszystko 2 plasterki ciepłego cheddara, sos barbecue. Mniam mniam. I tak oto minął nam weekend pod znakiem spotkań i dobrego jedzonka 😊💕. Elooo