I co, znów orka. Kolejny poniedziałek. To jest słabe, że mając naście lat nie jesteś w stanie docenić wolności, którą masz i która zaraz zniknie. Oczywiście nie jesteś jej świadomy i jacy by nie byli Twoi rodzice, to i tak raczej ciężko uświadomić młodzieży w jakim punkcie życia się znajdują i co i jak ich czeka. Oczywiście, że wybrałbym inna ścieżkę niż tą którą aktualnie podążam. Oczywiście są świadome dzieciaki, ale znów one nieświadomie tracą najlepsze lata życia na to, żeby być świadomymi. Poje*ane jest to wszystko. Każdy kij ma dwa końce i co byś nie zrobił to i tak nie dogodzisz sobie, o ludziach wokół nie wspominam 😆. Tak czy owak zaraz muszę wychodzić do pracy. I tutaj od razu też pojawia się filozoficzna myśl, że przecież nic nie muszę. Nagle uświadamiasz sobie, że tak naprawdę masz tyle zobowiązań na około, że jedyne co Ci pozostaje to założyć spodnie na dupe i bez marudzenia na robotę. I tak do zajeb*nia, dzień w dzień. Czasem mam tego dosyć. Na przykład dziś. Najchętniej leżałbym i patrzył w okno. Niestety, nie dziś.