26.04

Sporo się dzieje. Czas płynie jak Biedermann w 2009. Mimo wszystko znajduje ostatnio z N. trochę czasu na wieczorne spacerki i to takie dość długie.

Powinienem zacząć już okres przygotowawczy w góry. Standardowo 6 rok z rzędu męska ekipą jedziemy pochodzić po górach, odpocząć, wyciszyć się, zebrać myśli. To już się stało tradycją. Pamiętam pierwszy raz jakby to było wczoraj, a tu już mija 6 rok. Trochę już zeszliśmy z buta po górach 😏. Forma jest w miarę ok, spacerki rozruchowe wjeżdżają, zaraz wjedzie bieganko i po szczyty 😃. Już się nie mogę doczekać. W ogóle jak nigdy ogarnęliśmy nocleg miesiąc przed wyjazdem. Zawsze było tak, że motaliśmy nocleg na ostatnią chwilę. Teraz stwierdziliśmy, że skoro obostrzenia zaraz będą znosić, to ceny noclegów po 3 maja pójdą 30% w górę. Zwołaliśmy więc posiedzenie zarządu. I tak oto ogarnęliśmy domek, na 5 osób z możliwością dojechania jednej osoby za 2000 zł. Domek jest na takim wypasie, że wanna z hydromasażem czy wyjście z salonu do sauny to przecież normalka 🌪🌪. Wrzucę post o domku dopiero jak tam będę i zobaczę. Nie ma co chwalić dnia… Wracajmy na ziemie póki co. Jutro mamy spotkanie na działce z poprzednim właścicielem i jeszcze paroma gośćmi dotyczącą przyłącza wody, ale to wszystko w domu marzeń. W końcu się tam wezmę i to uzupełnię wszystko, bo mam sporo zaległości.

W weekend zawitałem w rodzinne strony. Tym razem sam z racji na to, że N. mama przyjeżdżała do nas na szczepienia, bo tutaj wyznaczyli jej placówkę i tak naprawdę się minęliśmy.☺️ ale dobrze czułem nosem, bo w domu czekało trochę pracy do wykonania, bez której tata miałby dość duże problemy z wykonaniem tego samodzielnie. Tak więc w sobotę trochę popracowałem. Liczyliśmy, że zejdzie nam z robotą maksymalnie godzina, a oczywiście musiała się sytuacja skomplikować i ostatecznie misja zajęła nam ponad 4 godziny. No cóż, miałem pare planów na sobotę, ale jak trzeba pomóc to nie wyobrażam sobie innej opcji jak ta, że robię do końca i odwołuje wszystkie plany. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Zrobiliśmy kawał dobrej roboty.

Zanim się za to zabraliśmy i tata wrócił z pracy, stwierdziłem że posprzątam auto i tym samym trafem przyjechał mój chrześniak i nawija mi bajerke na ucho, że zbiera na klocki lego za 400 zł, powtarzam 4 letnie dziecko zbiera 400 zł na klocki sprzątając samochody, a to babci, a to dziadkowi no i oczywiście chrzestnemu, czyli mnie. Myśle sobie, kurde poza tym, że poprzeczka zakupowa postawiona dość wysoko, to szanuje kwestie pracy i zarobku. Ogólnie w wychowanie mojego chrześniaka się nie wtrącam, bo nie mam w tym doświadczenia, a łatwo oceniać. To przecudowny dzieciak, wrodzony we mnie kropla w krople. Idźmy dalej. Miałem uszykowane już wszystko do sprzątania auta więc mówię do małolata żeby zabierał się za robotę, bo u wuja żeby dobrze zarobić trzeba dobrze pracować. No i tak oto młody bawił się odkurzaczem przez 15 min wciągając swoje spodnie i kurtkę na przemian 😂😂, po czym stwierdził, że jest poodkurzane i że czeka na wypłatę.Z racji tego, że mam charakter jaki mam, ale wiem też, że nie do końca młody świadomy jest wartości pieniądza, wyskakuje mu z 10 zł i młody jest przeszczęśliwy 🙃. No i przychodzi do czyszczenia samochodu babci.. podobna sytuacja młody pościemniał chwile, zaraz mu się znudziło i wiadomix kto robił resztę. Oczywiście po wysprzątaniu auta młody, moja krew, zaprasza babcie na prezentacje samochodu 😂😂😂 beka nie z tej ziemi. Otwiera wszystkie drzwi, prezentuje. No sprzedał babci tak opcje, że ona nawet się nie oglądając z kieszeni wyczarowała niczym hary portier 5 dyszek dla młodego. 😅😅 Proszę mi powiedzieć gdzie tu jest sprawiedliwość. 😂😂 Śmiało można powiedzieć, że to ja osobiście przyczyniłem się do wzbogacenia się tego młodego człowieka o 60 zł 😇. I tak oto mogłoby się wydawać, że sobota była bezstresowa i pochłonięta integracją rodzinną połączoną z pracą, minęła bardzo spokojnie. Nic bardziej mylnego. Przyszedł wieczór i oczywiście nie mogłem pozwolić sobie na to, żeby nie jechać do mojej ukochanej ciociuni i jej rodzinki w odwiedzinki na kawusie i ciastko, bo ciocia zawsze, ale to zawsze nawet jak ją zaskoczę wizytą, dzień wcześniej piecze ciasto. Chyba czuje nosem. 😂😂😂 Posiedziałem u nich dłuższą chwile i co, wracam do domu. Jest 23, wyjeżdżam na prostą w stronę mojego domu i już z daleka widzę, że koło mojego domu aż niebiesko od świateł straży pożarnej. Spociłem się w 3 sekundy. Mówię, co to się tam dzieje. Zajeżdżam, a obok mojego domu stoi z 20 samochodów i 35 gapiów. Na szczęście u mnie nic się nie działo. Natomiast u mojego sąsiada, serdecznego koleżki z dzieciństwa, zapaliła się sadza w kominie. Całe szczęście, że jechał jakiś małolacik i był na tyle przytomny, że zadzwonił po straż pożarną. Trochę czasu później i mogłaby się wydarzyć tragedia, bo u sąsiadów wszyscy już spali. I tak oto byłem tam u nich do jakiejś 3 w nocy, bo tyle trwała akcja. Dobrze, że nic nikomu się nie stało.

Niedziela więc na starcie w plecy. Nie wyspany, a to już pierwsza oznaka tego, że w poniedziałek wejdę jak 3 metrowa ciężarówka w tunel 2,8m przy prędkości 90 km na godzinę. Ch*jowo, a jeszcze czeka mnie droga do domku. Zabrałem wałówkę i eloo, lecimy do Pe do N z kreską, bo ukochana czeka, a i ja się stęskniłem.

Poniedziałek, tak jak przewidziałem już wczoraj. Fatalny, dużo spraw na głowie, samopoczucie z powodu niewyspania na poziomie 2 w skali 1-10. Pogoda, tutaj też nic dodać nic ująć. Zaraz maj, człowiek myśli w sobotę, że to już chyba teraz, że to już ten moment kiedy na stałe wita w miarę słoneczny i ciepły dzień, do tego widzę tego pana:

I myśle „jesteśmy uratowani.. bocian! bocian! Niestety, psikus dzisiaj padał 2 razy śnieg na zmianę z ostro świecącym słońcem 😂😂. Idę w kime, bo jutro pracy jeszcze więcej 🥸.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: