17.02

Śmiało mogę powiedzieć, że wczoraj miałem oriental dej. Cały dzień chodziło za mną coś orientalnego do zjedzenia. I tak oto idąc za tropem swoich pragnień, pojechałem do Oriental express w centrum handlowym niedaleko nas. Uwielbiam samosy z tej miejscówki. Zdaję sobie doskonale sprawę, że są tam inne, pewnie lepsze smakołyki. Ja jednak w 9 przypadkach na 10 jestem powtarzalny i jem tylko to z dodatkiem ostrego sosiku, który przygotowują na miejscu. Tak było tym razem. Ostatnio zdarza mi się nie mieć śniadania w pracy, które dotychczas przygotowywałem. Zmuszony więc jestem do wydawania siana w terenie. I nie nie, wcale nie jem emsidonalda. Ostatnio fokusuje się albo na samosach z orientala, albo szukam tej jednej jedynej najlepszej piekarni, w której robią bułki z różnymi rarytasami, takie już gotowe do zjedzenia. I tak jak miałem kilku faworytów w tamtym roku, tak w tym, ceny, które zaproponowały mi piekarnie za usługę wypieczenia bułki i przygotowanie jej na kilka różnych sposobów, sprawiły ze mój bilans między smakiem a cena już nie jest bilansem. Inaczej, po prostu jest kur*a za drogo i staram się implementować różne nowe rozwiązania w mojej śniadaniowej codzienności. Jak narazie na ten rok wygrywają kanapki z piekarni w Kostrzynie wlkp. Jednakże brakuje im trochę do ideału. Za dużo majonezu, który jest potencjalnym zagrożeniem dla mnie w postaci plamy na jednym z elementów mojej odzieży wierzchniej. Dotknięty troszeczkę życiowymi kompilacjami, teraz już wiem jak jeść bułkę, żeby nie splamić honoru mojej koszulki. Natomiast nauczony pracą wiem, jak ewentualnie odplamić honor mojej koszulki 🤣🤣. Dobra, bo znów się rozpisuje o jakiś pierdołkach. Zjadłem więc samosy. Później wróciłem do domku i zjadłem przepyszna pomidorówkę mojej ukochanej, na którą czaiłem się od dwóch dni lecz z przyczyn, których nie mogę tutaj ujawnić nie mogłem jej skosztować. Wczoraj był ten dzień 😝. Później od razu zacząłem mówić o padtaju, że bym zjadł itp. najchętniej w La ruinie, najlepszy padtaj w Poznaniu. Gonią tam pracowników batem, to i pad taj najlepszy 😂. Pojechaliśmy wiec tam na kolacje i co zastajemy? Zgaszone światło i info, że są otwarci od środy do niedzieli. Pięknie. Co teraz. Już głodni. Atmosfera napina się jak zgred przed blokiem o śmieci. Na szczęście moja ukochana znalazła na Śródce knajpę z podobno bardzo dobrym padtajem. Pojechaliśmy tam. Ogólnie? 7,4/10 . 9/10 ma laruina u mnie. Pad taj bardzo spoko. Myśle, że mogę polecić śmiało to miejsce jako 2 do spróbowania po laruinie. Gotuyam się nazywała ta knajpka. Oczywiście moja ukochana, smakosz piwka, zobaczyła na dodatkowej karcie ginger beer. No dobra bierzemy. Na początku myślałem, że to piwo jabłkowe ginger’s. N. była przy swoim, że to piwo imbirowe. Okazało się że to ani dżindżers jabłkowy ani piwo imbirowe tylko napój słodzony cukrem z posmakiem imbiru 🤣🤣. Puszka 200 ml jakiegoś słodkiego kaszanu za 12 zł. I tak minął dzień 🙃

idę na robo..

Elooooo

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: