Tematem dzisiejszego wpisu będzie bardzo popularna kategoria, która dotyczy każdego kto ma brzusio większy niż powinien, czy kogokolwiek, kto ma coś do zrobienia ze sobą, swoją sylwetką albo nadchodzi jakaś wyjątkowa chwila, w której wszędzie będą paparazzi i świadomość dyskomfortu dot. swojego wyglądu może wprowadzać w zakłopotanie . Kategoria wpisu to: forma na lato i dotyczy przede wszystkim mnie we wszystkich tych aspektach xDD.
Ten temat próbował udusić mnie kilkukrotnie i wiele razy też odklepywałem. Miałem jednak chwile w życiu kiedy to ja wygrałem sam ze sobą. Był moment, że ważyłem już ponad 110 kg i ciśnienie miałem normalnie około 165/110 🤣🤣. jak sobie o tym pomyśle to mi słabo. Ostatecznie zbiłem wagę w ciągu 2 lat, bardzo zdrowo do 82 kg i taką wagę trzymałem do zeszłego roku październik. Czyli jakieś 2 lata. Bez efektu dżodżo 😂. Obiecałem sobie, że nie przekroczę nigdy już limitu 90 kg. I przychodzi nagle taki dzień, kiedy mam już od kilku miesięcy świadomość, że jem dużo za dużo. Myślałem sobie, że po prostu jestem jak niedźwiadek i robię w brzusiu zapas na zimę. Zima prawie minęła, a ja cały czas robię zapas 🤣🤣. Oczywiście cały czas jem zdrowo z jakimiś tam wyjątkami w week czy coś. Dziś na wadze 86,7 kilograma. Zapaliła się żółta lampka. Brzuch wyskoczył znów tak, że cały czas mam go w zasięgu wzroku patrząc przed siebie. Nie jest dramatycznie, ale już alarm. Do tego jest jeszcze bardzo ważna data, która jest coraz bliżej. Nasi przyjaciele biorą ślub w czerwcu tego roku. Wypadałoby prezentować się jakoś, ponieważ jestem świadkiem 😎. Rzucam więc sobie wyzwanie, bo to mnie jedynie motywuje. Do połowy czerwca zrzucam 5 kg i wjeżdżam na bombę jak 2 lata temu. Oczywiście po drodze, jeszcze zanim zacząłem, widzę kilka przeszkód. Jedna i w zasadzie najważniejsza z nich to kompadre do treningu. Zazwyczaj miałem obok siebie jakiegoś Hulka, który mnie wspierał mentalnie i motywował. Niestety mój poprzedni trener, jednocześnie będąc moim serdecznym przyjacielem, zrezygnował już praktycznie z klasycznych treningów siłowych, na rowerze nie jeździ w ogóle. Wybrał wierzchołek góry mięśniowej, Olimp koordynacji i wysiłku fizycznego zapisując się do elity i robiąc z siebie Hefajstosa. W tym momencie jakbym miał siebie do kogoś przypisać, pewnie nie byłby to nikt z mitologii greckiej, raczej wybrałbym chyba postać Koheleta. Nie ważne. Ważne jakie kroki będą następne. Postanowiłem od dziś do końca tego cyklu, że będę robił jakaś aktywność fizyczną i za każdym razem dodawał foteczkę na bloga w ramach dopingowania samego siebie. Pamiętajcie, czym więcej postów tym lepiej też dla strony, którą zamierzam rozbudowywać cały czas ze wzmożoną intensywnością no i oczywiście dużo czytania dla moich fanek i fanów xDD. Dzisiaj będzie przełom, ponieważ będą dwa posty jednego dnia. Kto mi zabroni? Hehe nikt, bo to ja jestem szefem tutaj i idę na trening xDD. Tak jak pisałem będą wjeżdżały też nutki z mojego repertuaru. Rozkminiam też jakieś hashtagi, ale nie wiem jakie są dobre. W tym tygodniu wjeżdża też grube uzupełnienie Domu marzeń do aktualnego momentu. Skończę tam pisać i później tylko na bieżąco będę dopisywał.
Zbieram się na robotę.
Niech was błogosławi święta kowa ze Wschowy xDD

Dobra teraz wjeżdża nutka na dziś. Mocny klasyk z początku lat 2010. Słuchałem jako małolat, jeszcze nie zgred i nadal słucham. Aktualna gimbaza czy nawet jakieś 18 letnie siurki nie znajo. Słuchają jakiegoś situ. Snuję od razu wniosek. Jak ktoś jest taki jak ja, czyli słucha muzyki dużo. Z racji na to, że nienawidzę stacji radiowych i na to że po prostu nie chce mi się słuchać w ciągu 60 minut audycji tylko 23 minut muzyki, a reszta to pierdo**nie jakiś farmazonów, hepaslimin co znikają boczki, ale babeczka jest w stanie to zaakceptować i jakieś inne gówno, które wierci mi dziurę w uchu. Wole jechać w ciszy. Na szczęście w dobie dzisiejszej technologii i nielimitowanego internetu, istnieje spotifaj i jutubek. Do czego dążę. Jak ktoś słucha muzyki 3 h dziennie albo i więcej, a są tacy ludzie, widzę na okrągło ze słuchawkami na uszach, z resztą sam słucham kilka h dziennie. To nikt mi nie powie, że jak słuchasz ze zrozumieniem muzyki, wczuwasz się, to w jakiś sposób kierunkuje Cie to, wyrabia w Tobie jakaś wizje świata czy uświadamia w niektórych sprawach, nadaje sens, pomaga zrozumieć niektóre rzeczy albo chociaż stawia je w innym świetle. Utożsamiasz się z wykonawcami, szukasz podobnych i pasujących stylem do Ciebie . I teraz jak te wszystkie dzieci słuchają tylko o dymaniu, imprezkach, ćpaniu, to co mogą mieć w głowie. Przyznam szczerze, że nie zamykam się na żadną muzykę, ale głównie słucham rapsów, myśle ze 65% mojego repertuaru to właśnie ten gatunek. Interesuję się i staram się być na bieżąco. Chociaż z coraz mniejszym zainteresowaniem przyglądam się nowością z wiadomych przyczyn. W 80% to szajs, tandeta i brak jakiegokolwiek przekazu, który kiedyś był rdzeniem tego rodzaju muzyki. Teraz fajne klipy, nowe buty, jakieś dziuńki. Zdążają się na szczęście wyjątki i w nich nadzieja. Choć i tak to już nie jest to co kiedyś. Słucham głównie, nie oglądam teledysków. Oczywiście to moja subiektywna opinia i nie każdy musi się z tym zgadzać, ale jak słucham że gość nie ma zamiaru się smucić albo jakiegoś śmiesznego typa z układem tanecznym rodem z beckstreet boys co śpiewa coco szanel na dobry dzień i widzę, że bije rekordy popularności, dochodzę kolejny raz do konkluzji. Za 20 lat duża część społeczeństwa będzie uzależniona od dragow, koko szanel xd i będzie przygłupia. Oczywiście Ci co to robią, to są biznesmeni i zarabiają duże pieniądze i wiedzą jak zarabiać, tego im nie odbieram, ale to jest inna odrębna gałąź. Oni po prostu zarabiają na trendach i głupocie społeczeństwa, a słuchające ich społeczeństwo pewnie jakby zobaczyło ten post zlinczowaloby mnie, że przecież chu*a wiem i się nie znam xDD. Są też tacy, którzy mimo upływu lat, potrafią zrobić dobrą nutę, fajny klip i mega przekaz. Oczywiście nie chce segregować i generalizować nikogo, bo może mega szitu słuchają tez mega mądrzy i inteligentni ludzie no i istnieje oczywiście coś takiego jak gust, o którym się podobno nie rozmawia, nie wiem, nie ważne. 🤓 mógłbym sobie tu snuć filozofię, ale po co. To moja opinia i mimo wszystko jest te kilkadziesiąt % wykonawców, którzy reprezentują zadowalający mnie poziom. Tym dobrym słowem zakończę mój wywód, który miał być krótki, a stał się jak zwykle opowieścią z narni na 10 minut czytania 🙏🤪.
Pioooona 🖐