Jak byłem młody, często myłem głowę i zaraz chwile później potrafiłem wyjść na dwór bez żadnych konsekwencji. Tak tak, nie słuchałem mamy, kiedy mówiła : nie chodź z umytym łbem na dwór, bo będziesz starszy i będziesz narzekał. Oczywiście jak większość młodzieży olewa porady starszych, olałem i ja. Wtedy były sprawy ważne i ważniejsze. Dziś mam prawie 30 lat i bije się w pierś. Od już 3 dni leżę w łóżku z takim bólem głowy, że nie życzę nikomu. Dziś już jest lepiej, ale wczoraj i przedwczoraj – istny dramat. Obstawiam jakaś migrenę albo właśnie umyty łeb. We wtorek miałem właśnie taka sytuacje, że rano musiałem się wykapać. Z wiadomych przyczyn, nie zrobiłem tego dzień wcześniej, bo spałem już praktycznie na stojąco. Obudziłem się wiec we wtorek standardowo koło 5 poszedłem się kapać. Z domu wyszedłem po 8. Wydawać się może, że zdążyłem wyschnąć. Okazuje się że nic bardziej mylnego. Wyszedłem z domu i już po jakiś 30-40 minutach zacząłem odczuwać jakiś delikatny ból głowy. Do 11 przerodziło się to w taki koszmar, że po omacku jechałem do domu, żeby się położyć. Światłowstręt, dźwiekowstręt i ogólnie paraliż. Oczodoły bolały max, uszy, no i główka rozbolała tak dramatycznie, że bardziej się nie da. I tak leżałem sobie do 15, czekając aż wróci moja ukochana z pracy i mnie uratuje. Tak też się stało. Po powrocie, od razu rozpoczęła pomoc doraźną, tabletki, okłady, maść. Oczywiście wszystko przynosiło ulgę, ale na chwile. Jakoś minął ten felerny dzień. Przyszedł czwartek. Z reguły było tak, że po jednym dniu, następnego dnia było już spoko. Nie tym razem. Obudziłem się w czwartek w podobnym stanie jak szedłem spać we wtorek. Może ciut mniejszy ból, ale nadal boli. Postanowiłem więc zapisać się na telewizyte do doktora. Ten wypytał mnie szczegółowo co jest 5 po czym w trybie przyspieszonym skierował mnie na badania do neurologa. Nie powiem, trochę obsrałem gaciory. W głowie różne scenariusze. Zobaczymy. Dziś na 10 mam wizytę. Zaczęliśmy wczoraj obstawiać covidexa, ale covidex już się skończył, już go nie ma. Od poniedziałku znoszą maseczki po ponad 2 latach. O tym nic już nie będę pisał, bo szkoda tuszu na te elektroniczne literki. Ja obstawiam najbardziej uszy. Coś tam jest nie tak. Zobaczymy co dziś powie szpecjalista. Idę leżeć dalej.
Mógłbym ci opowiedzieć..