Jestem. Chwile byłem nieobecny i wszystkie moje „plany” dotyczące postów, treningów itp poszły się przysłowiowo je*ać. Ostatnio coraz więcej tych potknięć, a horoskop mówił co innego xd. Dopadło mnie choróbsko. Czy to COVID nie wiem, bo już nie robią testów. Moja ukochana w niedziele się zgłosiła i wysłali ją na test i oficjalnie jest ozdrowieńcem. Ja zachorowałem dzień później, czyli 28 marca, kiedy skończył się COVID w Polsce i na test już mnie nie skierowali xDD. Nieistotne. Tak czy siak poskładało nas jak scyzoryk. Nie wiem czy kiedykolwiek byłem tak długo na zwolnieniu. Plecy już mnie bolą od leżenia. Jutro wracam do roboty po ponad tygodniowej przerwie. Gdybym pracował na innym stanowisku w innym miejscu gdzie nie ma takiej spiny, targetów i wszystko Cie nie goni, wróciłbym pewnie na luzaku do roboty. Pracuje jednak gdzie pracuje i już wiem, że wyłączając się z tego całego bajzlu na ponad tydzień – powrót będzie dramatycznie ciężki. Na skrzynce pocztowej ze 130 maili, telefon służbowy włączyłem wczoraj i wiadomości „kto tam” przyszło tyle, że jutro gorąca linia. Trzeba odpisać na część maili, oddzwonić gdzie trzeba. To mnie właśnie wpienia w moim zawodzie. Wracasz po chorobie, niby powinienem być wypoczęty, ale z drugiej strony już spięte gacie jak plandeka na żuku, bo czeka Cie milion spraw do odkręcenia plus bieżące. Już dzisiaj miałem ciężką noc, bo myślałem o robocie. Stresuje mnie to wszystko. Budowa stoi w czarnej dupie.
Chciałbym przestać narzekać, ale ciężko jak na to wszystko patrzę z boku.
Wracając do postów i moich postanowień wiosennych. Dzisiaj planuje zrobić jakaś aktywność fizyczną. Miałem iść na siłke, ale jakoś chęć mi odeszła. Prawdopodobnie skończy się na jakimś pompowanku w domu i robienie formy dyskotekowej – klata, łapa i brzuszki xd. Lepsze to niż bierność. Nie wiem skąd czerpać motywacje. Jak złapać tego bakcyla, żeby weszło w nawyk. Inne nawyki, te których bym nie chciał mieć, przychodzą mi z dużą łatwością i potrawie wytrwać w nich długo. Trening to taki nawyk, w którym nie potrafię być sumienny i cykliczny przez dłużej niż 2-3 miesiące. Mam prawie 30 lat i do dziś nie doszedłem do tego jak to zrobić. Chęci są, ale samozaparcia brak. W sumie chyba nic więcej nie napisze dziś, bo ostatnie dni były jak flaki z olejem. Obejrzałem z N. chyba z 3 sezony przyjaciół. Może dodam coś dzisiaj jeszcze, zobaczę. Bez spinki