17.06 drugi odcinek

Muszę trochę nadrobić pisanie, bo ostatnio jakoś nie było weny. Dziś święto. A więc kolejny już raz będzie wątek związany z kościołem. Czy to jakiś znak?

W sumie nie wiem od czego zacząć, bo jak wczoraj czy tam przed wczoraj doszły mnie wicie z Koła, dotyczące ślubu z ostatniego posta, to włos mi się na głowie zjeżył i wyciągnąłem jeszcze kilka dodatkowych wniosków wycelowanych w stronę tejże instytucji nie płacącej podatków, a raczej osób które do niej należą. Para młoda – już po urlopie, odprężeni, relax, wspomnienia i pewnie mnóstwo cudownych chwil wraca do domu. Zaczynają „normalnie” funkcjonować już jako małżeństwo. J., czyli panna młoda wybrała się do urzędu stanu cywilnego w celu dopełnienia papierologii związanej z ślubem. I co się okazuje? Ksiądz, który udzielał ślubu, ta pała, zapomniał w czasie doręczyć papierów potwierdzających zaślubiny i ślub jest nieważny. Nie chce sobie wyobrazić co J. musiała w tym momencie poczuć. Pewnie ciężki wkurw połączony ze smutkiem, niezrozumieniem. Współczuje. W urzędzie dowiedziała się jeszcze, że w sumie to nie pierwszy taki występ księdza. I co teraz? Nie ma wyjścia. Trzeba wziąć ślub w cywilnym z datą inna niż ślub rzeczywiście się odbył. Piękny ślub, ekstra wesele, pewnie świetny urlop i zamiast cieszyć się tym co dalej, trzeba rozwiązać ten problem. Oczywiście jako osoba pośrednio uczestnicząca, deklaruję pomoc. Pomyślicie pewnie – jak można rozwiązać taką sprawę? Ksiądz wziął grubą kapustę, oczywiście bez paragonu, no bo jak. Śladu po tym nie ma. Pozostaje jedyna słuszna droga – sądowa. Dodałbym jeszcze do tego trochę pikanterii i dobudowałbym rozjazd tej drogi w postaci mediów. Ogólnie to w głowie się nie mieści. Kolejny raz mógłbym się rozpisać na temat tego co myśle, ale nie chce. Nie chodzi mi o wiarę, ale o księży, którzy rujnują symbol kościoła. No i tyle na ten temat. Jeszcze jedno, dziś święto, procesje. Kiedyś jak byłem małolat i chodziłem do kościoła, bo tak było trzeba to na takich procesjach w naszej małej parafii było tyle ludzi co komarów latem przy rzece, a dziś? Dziś jechaliśmy na rowerkach po Poznaniu, parafie duże, mnóstwo ludzi tu żyje i idzie procesja. Może ze 100 osób i większość to osoby 50+. Nie chce tutaj kategoryzować ani oceniać, bo mam wielu znajomych uczęszczających do kościoła i tego nie neguje, ale jaki wniosek się nasuwa? Ja wam nie powiem, bo jestem tylko narrratorem i opisuje tu historie chore.

Dobra teraz druga, przyjemniejsza cześć teksu na osłodę, żeby nie było, że po przeczytaniu, pozostanie tylko niesmak. Nic bardziej mylnego. Tak jak już wcześniej pisałem, święto. Święta mają też duże plusy. Jakie? No na przykład dzień wolny od pracy w samym srodeczku tygodnia. Jutro tylko do pracy i znów weekend. Z racji na to, że taka ładna dziś pogoda, postanowiliśmy z ukochaną, że jedziemy na wycieczkę rowerową. Oczywiście zanim wyruszyliśmy trzeba było się odpowiednio przygotować, zjeść śniadanko na spokojnie. Trasa zaplanowana. Długość – około 40 km. W takim przypadku nie może obejść się bez postoju, smakołyków na połowie drogi i jakiegoś dobrego napitku. Śmiało można nazwać to piknikiem 😁. Wczoraj jedliśmy pizzę, którą sam skleciłem i zostało składników na tyle, że rano jeszcze przed śniadaniem ukręciłem drugą, na drogę. Później śniadanko. Dzisiaj na śniadanko chlebek maczany w jajku i przyprawach, na to szparagi z boczkiem i sadzone jajo 😌😌😌. Tak wiem, moja kurtuazja kulinarna nie zna granic 😜😜.

Wyruszyliśmy. Pojechaliśmy kawał drogi, pół na pół droga asfaltowa z polną. Ekstra widoki. Cisza spokój, świeże powietrze, zielono, kwiatki pachną. Bajka. Jechaliśmy również nowo otwartą trasą na naramowicach – wiadomo N. głęboko już zakorzeniona w poznańskie inwestycje miejskie – musieliśmy tam być 😊😊. Nogi w dupie, bo nakręciliśmy prawie 43 km. N. forma jak kolarz, jeździ co dzień do pracy bajkiem prawie 10 km w jedną stronę, to forma sztos. Ja jeżdżę 300km, ale samochodem xDD. Tez dobra forma. Zarzucam kilka zdjęć z wyprawy i idę w kimono, jutro ciężki dzień. Tak oto kończy się na dziś, ta słodko gorzka historyjka.

Traska dla trampka, nowe, prestiżowe rozwiązanie. Nie widać torowiska, kwitną kwiatki, jest ładnie 🙂
Ja czuje, Ona nie 🌹
Punkt na mapie – „widok na Poznań” tu zrobiliśmy sobie mały piknik. W tle betonowe lasy.

Piooona

2 myśli w temacie “17.06 drugi odcinek

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: