29.10

Dziś już 16.11. Cofnijmy się chwilę do tylu. Powspominajmy. Ten post będzie z dedykacją dla mojej ukochanej.

29.10

Ten dzień zbliżał się wielkimi krokami. N. to jedyna osoba, która co by się nie działo zawsze stara się wyprawić urodzinki. Mniejsze, większe, ale zawsze. Szanuję. Taka tradycja trochę. Mi się to podoba. Zawsze jest okazja, żeby spotkać się chociaż z częścią towarzystwa i poświętować. Tak też było i tym razem. W tym roku zaplanowała świętować swój dzień w lokalu o nazwie Wino na kieliszki na młynskiej 12. Oczywiście ja nad wszystkim czuwałem, żeby nie było 🤣🤭. Zanim zapadła taka decyzja, oczywiście zrobiła research całego Poznania xd. Pojechaliśmy zobaczyć lokal, jak to wyglada i w ogóle jakby miało się to odbyć. Trafiliśmy na menedżera, który oprowadził nas po lokalu, wytłumaczył wszystko tak, że praktycznie nie mieliśmy pytań. Mega sympatyczny gość. Odpowiedni człowiek na odpowiednim stanowisku. Lokal pierwsza klasa. Gość przekonał nas na pierwszym spotkaniu. Tak więc klepnięte. Mega spoko rozwiązanie w tym miejscu. Jak sama nazwa mówi, wino rozlewanie jest tam na kieliszki, ale nie przez barmana czy tam kogoś. Dostaję się kartę, na którą doładowuję sie $$. Następnie idzie się do dystrybutora. Dystrybutor to taka wielka szafa z przeszkleniem. Za tym szkłem jest z 20 różnych win. Każde z nich opisane i do każdego jest podłączona rurka. Wkłada się kartę, wybierasz, klikasz i lejesz jak kolkę w KFC.

Coś takiego, krótki filmik pokazowy, bardzo krótki ale to jedyny materiał jakim dysponuje..

Cena uzależniona od pojemności i rodzaju wina. Średnio 14-20 zł za kieliszek 150 ml chyba. Spoko opcja. Mieliśmy wszystko ogarnięte. Ja 2 dni przed urodzinami miałem jeszcze służbowy wyjazd z pracy, więc wszystko na wariackim papierze. Oczywiście spotkanie miałem 4h drogi od Poznania gdzieś na Kaszubach pod Gdańskiem. Zaplanowałem sobie to i owo. Wróciłem o godzinie 19, dzień przed 29. Postanowiłem, że udekoruje troszkę pokój i spakuje wtedy prezenty. Wygoniłem N. do spania po 20 i zacząłem działać. Myśle, że wyszło mi całkiem niezle, choć męczyłem się z tym wszystkim do 1.30 chyba. Masakra. Nie będę tutaj pisał szczegółów, ale wszystko wypaliło 🌝🌝. N. zadowolona z prezentów bardzo. Wiadomo, ze największym prezentem dla niej jestem ja🤣😁. W ciągu dnia mieliśmy zaplanowany jeszcze mały wypad. Ogarnęliśmy wszystko do 13 chyba i zaczęliśmy się przygotowywać na imprezkę. Chyba nie chce opisywać co dokładnie działo sie na miejscu. Zostawiam to dla siebie i tych co byli 🌝.

Entliczek pentliczek do wina picia przyszykowane kobitki widoczne na zdjęciu i ładnie stoliczek 🤭

Napisze tylko, że było mega, ubawiliśmy się, pogadaliśmy, popiliśmy, śmiechu jak zawsze co nie miara. Każdy zadowolony, najbardziej jubilatka, a to dla mnie liczy się najbardziej. Posiedzieliśmy mega długo. Lokal zamykali o północy. Okazało się ze kilka pięter wyżej jest impreza halloweenowa i z racji na to, że mieliśmy wejściówkę do wina na kieliszki, mogliśmy wejść też i tutaj. No to co, wbijamy tam. Okazało się, że tam ciężki kaszan. Parkiet wielkości kawalerki w centrum Poznania o kształcie trapezu. Może łącznie jakieś 35 m2. Na tym metrażu krzesła pod jedną ścianą, pod drugą ścianą bar i tez kilka krzeseł i densflor, który pomieściłby max 4 osoby xd. Tak jak to wino na kieliszki polecam 100%, tak ten lokal na górze, nawet nie wiem jak się nazywał, to straszna lipa. Może latem jest tam lepiej, bo można z tego lokalu wyjść na fajny balkon z małym widokiem na Poznań, usiąść, napić się drinka za 50 zł i pobajerzyć o interesach. Niestety to jeszcze nie mój poziom, a o interesach póki co to rozmawiam z klientami w ich biurze albo na zapleczu supermarketu xDD. W tym lokalu typy 50+ i jakieś wypicowane niuńki z nimi. Pewnie rolka zwiniętych stówek w kiermanie i kolenda po najlepszych pubach w Pzn xd Na pewno nie podjechali tak jak my uberową skodą fabią za 25 ziko na czterech do podziału z jakimś typem co nie kumał słowa po polsku i zaje*ał się na rondzie jezioraka i zamiast pojechać prosto pojechał w lewo i obwiózł nas na około. Laski pojechały jedną dryndą, a my drugą. Czekały na nas z 10 minut pod lokalem xd . Hahaha 🤣🤣. Mega dużo śmiechu. Imprezka wypaliła. Właśnie, to też ważny szczegół. Mieliśmy stolik w takim jakby lobby czy coś takiego. Ogólnie pod zadaszeniem, ale takim kurka wodna nieocieplonym, takim surowym, otwartym. Były grzałki dookoła nas więc nikt nie zmarzł. Pogoda była całkiem dobra , śmiało zatem takie poSiedzenie „na dworze” było ok. Chodzi również o to, że legalnie można tam było sobie zajarać petka jak człowiek, a nie schodzić gdzieś tam w tym labiryncie do wyjścia, ubierać się, później znów wracać i się rozbierać. Kupa roboty psu w du*e i się odechciewa wyjść 🤭😝. Oczywiście byli chętni również na balety w X-demonie, skoro ta halloweenowa impra nie wypaliła. Jeśli chodzi o mnie to średnio, ale skoro nie miałem siły przebicia padło na to, że idziemy. Jeden z przyjaciół miał tam na bramce jakiś koleżków i załatwił nam wejściówkę. Poszliśmy tam a tam z 60 osób przed wejściem. Kibel tam taki, że głowa mała. Ostatecznie zrezygnowaliśmy. Pojechaliśmy do chaty, jeszcze tam posiedzieliśmy i zawijka spać. Rano oczywiście zmęczony na maxa. Jubilatka dętka nie z tej ziemi xd. Pić to trzeba umić! 😝 żartuje, było kilka powodów do świętowania. Czasem można odpalić 🤣🤭. Na śniadanko maczek, wiadomix i wegetacja cały dzień. Następnego dnia normalnie do pracy. Wyszedłem mega szybko do roboty, żeby równie szybko skończyć. Powód?

Lecimy nad morze, chwile chociaż pooddychać, zrelaksować się, poświętować 11 lat naszego związku i narwać trochę rokitnika 🤭😂. Dokładnie, jesteśmy ze sobą już 11 lat, a kochamy się coraz mocniej. Mam nadzieje, że nigdy to nam nie minie i będzie trwało do końca i jeden dzień dłużej. Śmiało mogę napisać, że ja znalazłem swoją drugą połowę na tej ziemi. Wam też tego życzę. Szanujcie się wzajemnie, dużo rozmawiajcie, a będzie dobrze. W sumie musicie robić jeszcze dużo dużo innych rzeczy, ale po nie już zapraszam na priv. 3.99 netto jedna porada. 🤣🤣. Pojechaliśmy do chałup, do hotelu 77. Jakoś mam sentyment do niego. Byliśmy tam już kilka razy. Co mnie przekonuje do tego hotelu? Po pierwsze primo położenie. Jest na końcu chałup i później już długo długo nic. Oznacza to, że właśnie tam jest bardzo małe zagęszczenie ludzi, jak idzie się w prawo od hotelu w stronę Helu to nic tylko piękna plaża, morze i las. Rewelacja. Polecam dla osób, które lubią jesienną porą polecieć nad morze pospacerować i pooddychać. Ja to wywalam się z ukochaną na plaży w śpiworach, leżę i słucham morza. Moglibyśmy tak cały dzień. W sumie często tak robimy. To tak jakbym podłączył telefon pod szybką ładowarkę. Przyspiesza to mój proces regeneracji. Teraz nie było trochę na to warunków i czasu, ale musiałem się chociaż na chwilkę położyć na pleckach i poczuć to coś. Naładowaliśmy baterie. Przyjechaliśmy na miejsce to była chyba 17. Ciemnawo już. Oczywiście wybraliśmy się na spacer nocną porą po plaży. Wypas. Teraz przedstawię kilka zdjęć robionych totalnie w nocy. Zadziwiają mnie te aparaty w tych telefonach. Wyglądają te zdjęcia jakby je malował Iwan Aiwazowski zaraz po obrazie „widok na morze w okolicach Sankt Petersburga”. Tak, ten na samej gorze, też zrobiony nocą telefonem w lesie. Podoba mnie się najbardziej.

To ja xd, leżący sobie w nocy na plaży. Ładuje baterie.

Dobre w tym hotelu jest też to, żę jest taka mała strefa spa. Wydaje mi się, że jest ciut większa od densfloru w lokalu, o którym wspominałem wcześniej.😂. Można tą strefę mieć dla siebie na godzinę w cenie noclegu, po wcześniejszej rezerwacji. Hotel nie jest duży więc jak zajechaliśmy to ostatnia wolna godzina była o północy xd. Wzięliśmy ją xd. Poszliśmy na kolacje do restauracji hotelowej. N. jadla pierogi z dorszem, a ja z gęsiną. Były mega spoko. Później poszliśmy na spacerek i w między czasie zadzwoniła recepcja , że zwolniła sie godzina 19 na spa i czy byśmy nie chcieli skorzystać. No jak nie jak tak 🌝😁. Poprosiłem wcześniej pana na recepcji, że jak się coś zwolni niech da znaka. Udało się. Poszliśmy sobie elegancko na spa na 19. Sałenka, jakuzzi i się jakoś żyje. Do tego po wypoczynku wjechała jakaś butelka prosseco, rocznik bieżący i ja praktycznie o 21 to już byłem nieprzytomny. Śpiący w sensie, nie pijany. Rano śniadanko hotelowe jak zawsze na wypasie i ogień na Hel, bo taki był cel. W ogóle co meduz było na brzegu plaży. Nigdy tyle nie widziałem.

Pochodziliśmy, pooddychaliśmy, napełniliśmy małą torebkę rokitnikiem

i później już do domku, bez obiadu.. 🤣🤭.

Fajowy to był weekend. Bejbuniu, dla Ciebie jeszcze raz sto lat 🎂🎂🎂 kocham Cię, Twój D.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: