Wszystkiego najlepszego luty. Na początek dam jakiś raport pogodowy z wielkopolski. Dzisiaj znów bardzo ładny dzień. 14 stopni full słońce . Błękitne, przejrzyste niebo. Zachód słońca o 17.20. Wiatr umiarkowany, smog w ch*j. Ciśnienie w normie. Można żyć.
Czasem mam taką myśl, że jednak są rzeczy, za które lubię prace. Na przykład dziś. Pojechałem pod Poznań w sprawach związanych z pracą. I przechodząc obok piekarni, w której czasem bywam, stwierdziłem, że kupię sobie gotową kanapeczkę zrobioną przez sympatyczną Panią stojącą tam zawsze od kiedy sięgam pamięcią. Kanapeczka za 4 ziko z szyneczką, serkiem żółtym, ogórkiem i innymi dodatkami. Dodatkowo wziąłem sobie rogala z makiem, mniam mniam :). Postanowiłem, że na spokojnie zjem sobie na jakimś poboczu. Zatrzymałem się gdzieś pod Puszczykowem i zastałem oto taki widoczek.

Jak się zatrzymuje, żeby coś zjeść albo zrobić na szybko na kompie to z reguły, zwłaszcza w okresie bez śniegu i deszczu zatrzymuję się w lesie. Uwielbiam lasy. To już chyba po mamie odziedziczyłem to uwielbienie do zieleni, czy to las czy kwiaty, o zbieraniu grzybów już nie wspomnę 😍. Do tego uwielbiam słuchać jak ptaki śpiewają. 100 % pewności, że będąc już na swoim, w lesie pozawieszamy budki drewniane, które pozwolą się osiedlić nowym ptaszkom, które będą nam ćwierkały rano ;). Ostatnio jak byliśmy na spacerze przy działce, widzieliśmy dzięcioła jak napi**dalał banią w drzewo. Desperat. Ciekawe co mu się w życiu wydarzyło, że aż tak „głową w mur wali.” 🤣🤣 generalnie pierwszy raz doświadczyłem takiego odczucia. Stanęliśmy w miejscu, żeby zaobserwować tego desperata, może spróbować jakoś pomóc.. Autentycznie w promieniu 4 m od drzewa podczas uderzania czuć było wibracje. Masakra, taki mały ptaszek, a taki wariat. Idę w kime. 🖐