21.03

Wiem, wiem. Miał być w piątek post z jakiejś aktywności fizycznej. Aktywność była, tylko czasu brakło, żeby coś napisać. Byłem pojeździć na rowerze. Pierwszy raz w tym roku. Zrobiłem myśle z 7 kilometrów. Tak rozruchowo, żeby w sobotę nie czuć zmęczenia i zakwasów, bo dzień pełen wrażeń😂. Pojechałem do lasku Marcelińskiego. Na samym początku pierwsze 2 km tak przypedałowałem, że następne pare minut taka butla, że aż ciemno przed oczami. Dramat – 0 formy 🤣. W tamtym roku wychodziłem na rower to minimum 25 km. Tym razem zrobiłem tam kilka okrążeń z przystankiem nad małym stawem i powrót na chatę, bo jeszcze zakupy na week trzeba było zrobić.

Nienawidzę jeździć na zakupy spożywcze i żadne inne. Straciliśmy dużo czasu. Tak właśnie minął piątek i wielkimi krokami zbliżyliśmy się do soboty. Co ważnego w sobotę? W sumie dla całego wszechświata nic, ale z mojej perspektywy to koniec kolejnego etapu i zaczynanie nowego, już z inną cyfrą na koncie. Nie oznacza to jednak, że wygrałem 6 w totka i zmienia mi się życie w raz z 0 na koncie. Tak pięknie nie jest. Wybiły mi na zegarze 29 urodziny. I tak jak zawsze spływało po mnie to jak po kaczce, tym razem było jakoś inaczej, dotarło do mnie, że to już zaraz bariera 3 z przodu.. Oczywiście obudziłem się w sobotę o 5.20 i wchodząc do salonu czekała na mnie już pierwsza niespodzianka 🙃.

Takim porannym powitaniem zacząłem dzień 😍. Właśnie wtedy miałem coś napisać, ale trzeba było dokończyć ogarniać chatę, ponieważ spodziewaliśmy się gości. Wziąłem się przed 6 za sprzątanie i do 9 wszystko co zostało po mojej stronie do ogarnięcia, ogarnąłem. N. co swoje ogarnęła w piątek 🤪. I toczy się sobota, moje hot tłenti najn. Przychodzi czas na prezencik od ukochanej. Z racji na to, że do dnia swych uro nie mogłem zdecydować się, co chciałbym dostać, postanowiłem przyjąć darowiznę 🥸 i dołożyć sobie do prezentu.

Jakby ktoś chciał kartkę urodzinową, zapraszam do kontaktu. Ręcznie, na życzenie, dopasowana do potrzeb klienta. Drogo, ale porządnie i unikatowo. Długi czas oczekiwania więc proszę pisać dużo wcześniej 🙃

Pierwotnie miał to być śpiwór, ale od jakiegoś czasu robiłem przyczajke na drona. I tak od jakiś 10 dni we wzmożonym tempie w mojej głowie kłębiły się myśli. Kupić, czy nie kupić. Kiedy wymyślałem sobie 50 argumentów za tym, żeby kupić, to moja druga półkula mózgu z automatu wymyślała 51 argumentów przeciw. I w takiej kołysce myśli doszedłem ostatecznie do momentu, że zapakowaliśmy się w brykę i pojechaliśmy kupić drona 🤣🤣. Oczywiście zanim kupiłem, skonsultowałem sprawę ze specjalistami od dronów. Mam w ekipie dwóch komandosów sił powietrznych, którzy odpowiednio doradzili mi w wyborze. Padło na DJI. Co mam więcej pisać, duży chłopczyk kupił sobie zabawkę 😁😁. Trudno raz się żyje. Zacznę za chwile wrzucać spamik na fejsbunga z lotów. Tylko zapomniałem kupić kartę pamięci 🤪. Muszę to dziś zrobić. Myśle, że niebawem pojawi się jakieś ujęcie z drona, może działkę pokaże 🤓. W międzyczasie przyjechał jeden z komandosów pomóc rozpracować mi tą maszynę i pozakładać wszystkie potrzebne rzeczy, żeby legalnie fruwać. Rozpracowaliśmy wszystko, ale okazało się, że mieszkamy w strefie, w której startują samoloty i dron nawet się nie uruchomi 🤣🤣 i polatane. Sprzęt na bok 😂. Chwile później wpadli już przyszli nowożeńcy prosić na weselicho 😎 Pogaduchy, obiadek i zawijka na mecz. Kupiliśmy bilety jakiś czas temu na mecz Lecha z Jagiellonia. Ogólnie nie jestem jakimś wielkim fanem polskiej piłki nożnej, ale zgadaliśmy się, bo Lech w sobotę obchodził 100 lecie. O północy już był pierwszy pokaz fajerwerków. Równo o północy ileś tam kiboli wyszło na Grunwaldzie na miasto i odj**ali taki pokaz fajerwerków i racy, że koniec świata.

Dodam link do kibolskiego jutubka, tu jest dobra perspektywa. Obczajcie to.

Ja oczywiście przespałem sytuacje. Moja ukochana widziała całe zajście i zamiast mnie obudzić, to sama patrzyła i nagrywała filmik xDD. Hahaha. Nie pomyślała o tym, żeby mnie obudzić 😂😂😂. I niby wszystko ładnie pięknie, ale obok jest wojna, sporo Ukraińców jest w Poznaniu. Uciekli przed właśnie takimi dźwiękami, a kibole bez zapowiedzi robią takie przedstawienie. Nie mówię, że źle, bo zrobili. Źle dlatego, że nie dali nikomu znaka i myśle, że nie przyszło im do głowy, że ktoś mógł otrzeć się o zawał i kupę w gaciach.

Idziemy na mecz 🙃. Wyszliśmy 2 godziny przed meczem, mimo że do stadionu niedaleko. Frekwencja praktycznie 100% jak nigdy. 40 pare tysięcy ludzi. Full stadion. Atmosfera mega. Pierwszy raz byłem na innej trybunie niż kocioł i w sumie tez było spoko. Widzieliśmy całą oprawę i mecz 😝. Na szczęście wygraliśmy 3:0 i na kotle aż się gotowało. Dobrze się to oglądało. Dołączam małą relacje.

Po meczu zawijka w tłumie i śpiewach do domu. Posiedzieliśmy do późna i do spania, bo rano pobudka, na śniadanko i na spacer do Kórnika. Kwitną śnieżyce, a i ładna pogoda :).

Bo. to jest pyszne. Kościuszki 84. Poznań

Tak sobie minął ten króciutki łikend. Trzeba iść ogarnąć jaźwe i na robotę bo będzie lipa. Wiem wiem, nie kumasz czaczy, łap trochę muzyki klasycznej, to rozkminisz ten slang xDD elooo

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: